środa, 25 sierpnia 2010

Życie na kibicowskim szlaku... dobra dziewczyna wśród dobrych chłopaków!

Mam wiele zaległości do napisania, ale damy radę. W Wiedniu był pełen hard bez dwóch zdań. W pociągu jakim jechałam z Krakowa do Katowic prawie całą podróż przegadałam z uroczym blondynem, któremu nie zamykała się buzia. Następnie w Katowicach po odczekaniu 25 minut przyjechał mój pociąg do Wiednia. Dokładnie jechał do Villach z czego również skorzystam w najbliższym czasie. Sam pociąg mnie załamał bo niby klimatyzacja wszystko fajnie, ale nie można otworzyć okna na korytarzu, co mnie nieźle wkurwiło. Powód jest prosty w tym pociągu jest absolutny zakaz palenia, a ja niestety palę dużo i często. Jak bym sobie okno otworzyła i jakoś mnie owiało było by lepiej, a tak to męczyłam się dopóki nie zgadałam się z jednym panem i w czechach jak był dłuższy postój to po prostu na schodach pociągu paliliśmy. Kolejną uciechą jaka mnie spotkała była moja „współ-podróżniczka”, miss (HAHAHAHAHAHA) Słowenii! ‘Tyłek oglądać wystawa’.
Także bardzo szybko uciekłam ze swojego miejsca gdyż oglądanie tej osoby powoduje u mnie odruch wymiotny. Kto był w tym roku na Mistrzostwach w Planicy wie o czym/kim mówię,

Nie wiem jakim cudem wytrzymałam tą koszmarną podróż, ale udał mi się ten cud i ok. 15 byłam już na Meidling. Tam zostawiłam sobie bagaże i poszłam na deptak zjeść obiad i na spacer. Ok. 18 zadzwonił Max, że wrócił z pracy i że spotkamy się pod Ü6-Philadelphiabrücke. Szybko zwinęliśmy się na mieszkanie. Ja w zasadzie byłam mega zmęczona wiec wzięłam prysznic i zasnęłam w salonie. Max oglądał TV. Standardowo o 23 stwierdziliśmy, że idziemy na pizze.
Nie pamiętam, o której wróciliśmy bo od razu ległam do spania. Rano jak już wstałam Max był w pracy. Ja postanowiłam przejechać się na Handelsky na śniadanie nad Dunajem. Siedząc tam dostałam telefon od Moniki, że będzie w pracy od 14 to mogę wpaść na piwo. So great. Ale do tego czasu pojechałam na Schönbrunn. Tam strawiłam dość dużo czasu bo miło kojarzy mi się to miejsce i musiałam wszystkie moje „zakątki” oglądnąć czy aby istnieją. Następnie udałam się na obiad, gdzie wpadłam na pomysł podjechania na Ernst-Happel-Stadion. Po kilku chwilach błądzenia dotarłam pod stadion. Nie mogłam ogarnąć, którędy tam się wchodzi więc podeszłam do jednego pana i zapytałam czy mogę wejść i którą drogą. Pan zaczął coś nawijać, że trening, nie bardzo ale jak mu pomachałam legitymacją prasową i włosami bez chwili zastanowienia podwiózł mnie pod bramę, dał kluczyk i mogłam robić co chciałam. I love !
Na sam koniec pomachałam mu z wdzięcznością i pojechałam do Moniki na deptak. Była już 17 więc miałam małe spóźnienie, ale w sumie all night przed nami. Wypiłam piwo z nią i Jaśkiem a następnie poleciałam na mieszkanie się umyć/przebrać. Wieczór był miły i procentowy :P ok. 21 zadzwonił Max, że jedzie do Sevald na kolację czy chcę z nim jechać. Jak mogła bym nie chcieć. Sevald jest właścicielką najnowocześniejszej willi w Wiedniu więc musiałam to na własne oczy ujrzeć. Dom wymiata. Nie chce mi się tego wszystkiego opisywać, bo by mi czasu brakło, ale jest co oglądać. Basen z tarasem przed domem. Na samej górze taras z widokiem na Wiedeń. Ogromna ilość sypialni, biblioteka, mega wypas.
Ok. 23 zadzwoniła Moni czy wbijam się do znajomych do baru (bar już był oficjalnie zamknięty dla gości) nie bardzo mi się chciało, ale Max mnie podrzucił wiec luz.


Dnia następnego byłam na mega kacu, ale jakimiś siłami dotarłam na Ring gdzie zwiedzałam i robiłam zakupy. Później postanowiłam jechać na most szwedzki bo tam są leżaki i można na luzie odpocząc. Nie było mi to jednak dane gdyż menele zgarnęły mnie na Prater. Ja sama osobiście tylko oglądałam bo stan mojego żołądka był no fine, ale i tak było miło. Wieczorem the same i tak w koło. Nie chce mi się tego wszystkiego opisywać, bo bym musiała książkę wydać. Generalnie ja w Wiedniu się nigdy nie nudzę, mam tam znajomych, mieszkanie i samochód maxa do dyspozycji. Szaleć i tylko szaleć.





Po powrocie z Wiednia rozpoczęłam prace na przemian z klubami. Więc w większości wypadków nie kończyło się to trzeźwo, ale party z Aneta i Socze były jak najlepsze;)

Była również u mnie w Krakowie Zawadka i było So great =)




Wczoraj dwie konferencje prasowe na Wiśle z nowym trenerem i nowym dyrektorem sportowym.





Co do LGP w Wiśle. Dziękuje mojemu wyczuciu, że tam nie pojechałam
Nie mieszam się w konflikty międzyosobowe. Bo słyszę jak jedna napierdala na drugą a tutaj nagle są wielkie friends. Brawo jesteście CHORE.




Mam tylko jedno przesłanie do jednej z moich ulubionych skokowych ‘miss’
Zamknij morde mała i uważaj jak na mnie napierdalasz bo wkoło Ciebie jest wiele twoich ‘przyjacioł’ którzy z chęcią mi powtarzają wszystko. Zajmuj się swoją własną grubą dupą.

17 komentarzy:

  1. co siedzialo na skokach ja nic nie wiem.. laski powiedzcie!!! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak to jest jak nie ma na skokach ani taxy ani vicky nie ma kto zrobic porzadku i brzydale jak barbi (kurwa co za ryj) i grubasy (ta laska od barbie) robia co chca.

    OdpowiedzUsuń
  3. taxa ktora to ta 'z gruba dupa'????

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj widze komuś żal dupe sciska...
    Patrz tam swojej mordy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Drogi anonimie, nie do Ciebie opis to co wciskasz cycki w nie swoje sprawy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimy są kochane.
    taxi ja też chcę wbić w Austrię!
    zazdroszczę podróży .
    Co do LGP to podobno wiało nudą.
    A jesteś czy Cię nie ma i tak masz cztery litery obrobione.
    To się skoki nazywa.
    Kurwa kocham mieć dupę obrabianą!


    ver.S.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ver.S. Taxie dupe obrabiac trzeba aby taxa poszła do nieba hihihi

    OdpowiedzUsuń
  8. Sylwia , cieszę się że miałaś udany wyjazd :)Austrii chyba każdy będzie zazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nic do Ciebie nie mam, kocham Wiedeń i miło mi się o nim czytam, Most Szwedzki to zajebista miejscówa, w zeszłym roku spędziłam tam pół mojego pobytu w Wiedniu. ale te pseudo-angielskie wstawki są naprawdę żałosne. To, że znasz język, to nie znaczy, że musisz tak tym epatować. A jak już tak bardzo chcesz się chwalić tym angielskim, to pisz całe notki, a nie wciskasz pojedyncze słowa, jakbyś polskich odpowiedników nie znała.

    A LGP w Wiśle to jedna wielka porażka, cała hołota tam zjeżdża, panienki, co zaszalały w Sofie, to powinny sobie worki na łby pozakładać -.-

    OdpowiedzUsuń
  10. Byłaś może na dzisiejszym meczu WK?
    Co sądzisz o nowym trenerze?

    OdpowiedzUsuń
  11. @ Ania wyjazd był jak najbardziej udany:)))
    @ Kimmi mam taki zwyczaj nawet jak mówię, że "wkładam" niemieckie, hiszpańskie czy angielskie słowa. Poniekąd masz rację, że w ten sposób kaleczy się nasz narodowy język. Nikomu niczym nie szpanuje bo angielski każdy raczej zna. Wiedeń miasto moich snów :)
    LGP... pisałam odcinam się o tego praktycznie w 100%. Ale z tego co słyszałam popieram idee worków.
    @ anonim.
    Niestety byłam w pracy dziś i nie mogłam urwać się na mecz. Natomiast zamknęłam się z radiem na zapleczu, także przebieg na tyle ile mógł komentator mi go przybliżyć, znam.
    Co do Maaskanta miałam okazje poznać Pana na konferencji prasowej. Powiem szczerze nie umiem się określić. Uważam, że owszem trener odpowiada za piłkarzy, ale jest tylko częścią składową sukcesu. Jeśli piłkarze mają grać na pół gwizdka to trener nic na to nie poradzi. A ja niestety zauważyłam brak chęci do walki. Przykładem tego był chociaż mecz z Karabach Agdam (na suchych stawach bo byłam na stadionie), gdzie Wisła była tylko ‘stadem nieudaczników’. Przykro mi tak komentować klub dla którego jestem gotowa oddać życie, ale niestety to prawda. Dlatego z oceną trenera poczekam sezon ( o ile będzie mu tyle dane) i dopiero kiedy jasne będzie, kto liczy się w walce o mistrza podsumuję Maaskanta. Mnie ciekawi również osoba dyrektora sportowego, Pan Valckx. Bo poniekąd decyzje Maaskanta będą musiały być przez niego zatwierdzane etc. Czy ta dwójka holendrów przywróci Wiśle chwałę? Mam nadzieję, choć nie obiecuję sobie zbyt wiele.
    Zastrzegam jednoznacznie, że to wszystko co napisałam jest moim prywatnym i osobistym zdaniem. Nie jest oficjalnym stanowiskiem jakie reprezentuje redakcja etc.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jasne rozumiem. Dziś mecz udany dla Wiślaków i kibice też się dobrze spisali. Komentator na pewno nie opisał tego co się tam działo tak dobrze jak to było widać. Jednak co na żywo to na żywo. Choć stadion pełny nie był a wiadomo, że na SS nie ma aż tak wielu miejsc.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy udany nie do konca, po tym co widziałam na skrótach. Wygrana się liczy i to bardzo, ale ilość chociażby pustych podań jest tragiczna. Ale uznajmy, ze grali jeszcze trochę na 'trenerstwie kasperczaka' bo z maaskantem dopiero co zaczęli wiec wszystko przed nami.

    Sam doping jak zawsze pewnie miazga.
    Ja osobiscie nie lubie SS bo jakos mnie ten stadion wkurza:)

    OdpowiedzUsuń
  14. No i wiele niewykorzystanych okazji które w 90% powinny być zamienione na bramki. Ale ważne, że 3pkt zostały w Krakowie ;)

    No teraz z Koroną już będzie można wybrać się na normalny stadion, bo SS nie tylko Ciebie wkurza :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Gdzie można zobaczyć Twoje artykuły które piszesz dla Wisły Kraków?

    Lila

    OdpowiedzUsuń
  16. Co dokładnie studiujesz i na jakiej uczelni?

    OdpowiedzUsuń
  17. tez cie kocham.

    OdpowiedzUsuń