sobota, 12 grudnia 2009

Blue

Snow.
Mamy śnieg i jak widać jestem jedyną osobą, która patrzy na to z obrzydzeniem.
Dla mnie śnieg to wczesne wstawanie, żeby odśnieżyć wjazd i auto, wolniejsza jazda autem, duże zużycie paliwa, większe rachunki za prąd, idioci na drogach itp.
Tym, którzy nie mają takich problemów zazdroszczę.
Aktualnie leżę w łóżku i nadrabiam zaległości korespondencyjne.
Niedawno wróciłam z Sosnowca gdzie byłam u Zawadki i na meczu.
Na spotkaniu Wisła- Lubin nieźle zmarzłam pomimo tego, że ubrałam się naprawdę ciepło.
Żal mi było meczu bo bez kibiców. Słychać tylko dyskusje chłopaków na boisku.
Po spotkaniu nie bardzo spieszyło mi się na konferencje więc weszłam jako jedna z ostatnich.
Na dole spotkałam Małeckiego, ale grzecznie odpowiedziała na „czesc” i poszłam ponieważ obiecałam sobie, że dopóki nie wyjaśni się sprawa z panna Anetą (a mam przez to mega nerwy na niego) to dla jego własnego bezpieczeństwa nie będę z nim „plotkować”.
Na konferencji pan Smuda zabił mnie tekstem, że on się żegna się z drużyną bo pożegnania to na pogrzebie. Później Pan Skorża ponawijał o zimowym okienku transferowym i tyle.
Zawadka odebrała mnie spod stadionu, a ja jadąc w tramwaju raczyłam ją piękną piosenką kibiców na temat Sosnowca.

„Cztery kopalnie,
Jeden wieżowiec,
Jebana dziura.
Cały sosnowiec”.


I okrzykiem na powitanie: „cześć cześć cześć, Kraków wita wieś”.

I aż mi się przykro zrobiło, że tym razem na meczu bez moich chłopaków.





Zawadka ponieważ mnie kocha przygotowała mi i obiad i kolacje a później piłyśmy wino i rozkminiałyśmy bardzo ważne opcje życiowe. Nie ma co dowiedziałam się mega info na wybrane tematy i osoby.
Rano wsadziła mnie w autobus do Katowic, a stamtąd pociągiem do Krakowa.
Ten tyg jest ostatni na Uni i to mnie mega cieszy=)


Zaginęły mi foty ze spotkania w empiku z Rafałem Boguskim i późniejszym chlaniu z Jesionem:/
Musze zrobić porządek w laptopie.


3majcie się.

czwartek, 26 listopada 2009

Coconut dancing.

W zasadzie nie mam o czym pisać bo ciągle tylko studia/praca/redakcja.
Mam mało czasu nawet na sen.
Strona http://skischanze.com jest już dostępna.
W galerii macie zaległe obiecane foty.
No nic ja wracam do nauki.
A jutroooo<3

Buziaki.

czwartek, 19 listopada 2009

Can't touch this

Girls, brak moich notek spowodowany jest tym co zawsze czas czas czas.
Naprawdę doceniam wasze maila (pomijając kilka) i strasznie dziękuję.

Poniedziałek był moim końcem x)
Pisałam kolokwium, które wygląda jak kartkówka więc dla mnie żadnej różnicy nie ma.
Angielski zdałam na 85% natomiast z hiszpańskiego dostałam piękne i duże „E”.
12 % dałam popis;P
Hiszpański nie jest „moim” przedmiotem więc mogę to w ten sposób umotywować.
Musiałam bardzo szybko z uczelni znaleźć się w domku ponieważ o 21 miałam stawić się na imprezie. Dzięki Bogu Witek podrzucił mnie w mega szybkim tempie.
Wskoczyłam pod prysznic i wtedy zadzwoniła Marcia czy nie podrzuciła bym jej ksiązki. Wesoło bo miałam całe mokre włosy, założyłam ręcznik na głowę i na maxa jechałam. Wzbudziłam lekką konsternację z tym ręcznikiem, ale słynę czasami z takich pomysłów.
Co do samej imprezy niewątpliwie uwielbiam jej miejsce jakim jest klub „Cień’.
W bardzo szybkim tempie razem z Anielką doszłyśmy do 3 drinka i postanowiłyśmy to wytańczyć.
Jak zawsze nie obyło się bez ran, Krzysiek nie trafił do popielniczki jaką trzymałam na kolanach i oparzył mnie papierosem. Ok. 4 nad ranem z Anielka i Rafałem wyszliśmy z klubu.
Wtorek w pracy nie obył się bez „afer”, lecz o tym już pisałam. Jeśli kogoś jego własne życie nie motywuje ba nudzi będzie siał głupie ploty o innych i tyle w tym temacie.
Dzisiaj (czwartek) musiałam rano wstać i zawieźć rodzinkę do kościoła, jak wróciłam ok. 9 położyłam się znowu spać.
Ok. 13 pojechałam do mamy na obiad i do biblioteki gdzie „strawiłam” prawie 2 h.
Wracając do domu mili panowie z budowy rozkopali mój wjazd i musiałam czekać, aż go zakopią. Mega fajnie


Za to przysłali mi dziś moją nową koszulkę „Press”. Starą z własnej niewiedzy wrzuciłam do pralki i mam ją aktualnie w 7 częściach.
Mam straszny żal, że nie pojadę na derby bo dla mnie ten dzień to „święto”.
Ale nie ja zdecydowałam o tym więc koniec dyskusji.

Chciałam nawiązać do jednego tematu. Zauważyłam, że wiele osób komentujących „użala” się na moich przyjaciół. Powodem jest ich atak na każdy negatywny komentarz o mojej osobie.
Ja nie mam zamiaru interweniować w tej sprawie ponieważ to jest wola moich znajomych.
To co oni piszą jest ich sprawą.
I wiem, że być może nie zawsze mają rację, ale na tym właśnie polega przyjaźń.
Nawet jeśli to co ja piszę może być nie zgodne z jakimiś zasadami czy myślą moralną oni zawsze staną za mną.
Cokolwiek by się nie działo, wiem że mogę na nich liczyć dla tego są oni dla mnie tacy ważni.
Ja idę za nimi, a oni za mną..
Wiesz co to jest?
To lojalność.

Dlatego liczcie się z kontratakiem na atak.

Co do samego „dawania rad”.
Jak już kiedyś napisałam.
Jeśli ktoś ma ochotę zwracać mi uwagę na pewne fakty czy krytykować, z miłą chęcią to przyjmuję.
Jest tylko jedna zasada. Nie anonimowo.
I możecie zapytać mojej już dobrej koleżanki czy nasza „przyjaźń” nie zaczęła się od jej krytyki pod moim adresem na maila. (Pozdrawiam Sol!=)

Słonecznego weekendu! :)

sobota, 14 listopada 2009

Piszę notkę pomiędzy programowaniem bo to strasznie długo trwa.
Sobotę i niedzielę mam wolną co mnie ogromnie cieszy bo to jest ten jeden jedyny wolny weekend w miesiącu.
Dziś rano obudził mnie telefonem mój brat, bo miałam po niego przyjechać o 11 a już jest 11:30. Nałożyłam kurtkę na pidżamę i pojechałam w kapciach po niego x)
Wracając on prowadził bo ja musiałam sobie zapalić.
Młody zaczął myć samochód a ja wróciłam do łóżka.

Cały dzień praktycznie przeleżałam (należało mi się:P)
A teraz nadrabiam zaległości.

Dzwoniłam dziś do redakcji, po info about treningów chłopaków, ale dowiedziałam się, że z tym będą ogromne problemy.
Ponieważ we czwartek został zwolniony rzecznik prasowy Wisły Kraków, a to on zatwierdzał listę dziennikarzy mogących wejść na konferencje czy treningi. Również on wydawał oficjalne komunikaty dla prasy i aktualnie nie ma osoby, która może to zrobić.
Super. Stoimy w miejscu i to TUŻ przed derbami, TUŻ przed świętem TUŻ przed tym ważnym dniem.

Poniedziałek na uczelni będzie straszny bo mam dwie kartkówki i kompletny brak chęci, aby się cokolwiek pouczyć.
Za to wieczór a raczej noc poniedziałkowa zapowiada się wyśmienicie.
Mrr Impreza do rana. Co oznacza moją nieobecność we wtorek na zajęciach.
Ostatnio trochę odpuściłam naukę, ale zawsze mam ważny powód.

Zostałam również zaproszona na 18nastkę co mnie nieźle zaskoczyło.
Myślałam, że osoby w moim wieku na 18nastki się już nie zaprasza :P

Z Zawadką zaczęłyśmy już powoli rezerwować Planicę.
Miałam mega dylemat czy jechać, ale stwierdziłam, że jednak jadę pomimo wszystko=)

Moje foto specjalnie dla Jesiona<3

3majcie sie.

wtorek, 10 listopada 2009

Żal moi drodzy!

Rozpocznę może od sprawy jaka w ostatnich dniach wywarła na mnie wielkie oburzenie.
Kiedy po CoC w Wiśle to DZIECKO nieźle mnie zbulwersowało milczałam.
Kiedy przysłała mi jakąś głupią wiadomość nie publikowałam jej chociaż jest tak śmieszna, że do dziś mnie bawi.
Ale teraz to już przegięcie.



Monika, przestań się ośmieszać. Przestań zachowywać się jak kretynka.
Wszyscy się z Ciebie śmieją. Dziecko zacznij żyć własnym życiem. Jeśli pan N ma Cie w Dupie i jakieś 30 osób to potwierdza wiec jest to prawda. ON MA CIE GDZIEŚ.
Nie pozwolę Ci niszczyć życia moich przyjaciół. Twój ostatni wyskok przysporzył Ci ogromnych kłopotów i ja dopilnuje tego, żebyś gorzko za to odpowiedziała.
Są granice, których się nie przekracza.

Nie życzę sobie "picia" do mnie czy moich przyjaciół.. dziwki z południa co lubią sex i wódkę tak?
Brawa za ogromną INTELIGENCJĘ.
_____________________________________________________________________________________

W piątek jak już wcześniej wspomniałam wybrałam się na mecz.
Pociągiem z kibicami do Sosnowca. Jesion podreptała na trybunę, a ja odebrać akrę.
Było meeega zimno.
O grze i wyniku Wisły nie będę wspominać bo po meczu całą noc przepłakałam.
Koleś z redakcji Legii zrobił mi mega fajne foto;)

Dziś za to musiałam o 5 wstać, żeby na 8 na wykłady zdążyć.
Na logice częstowałam Pana Prof pączkiem i dlatego nie pytał:D
Zaraz zbieram się do pracy.
Jutro za to mam spotkanie z MOIMI PRZYJACIÓŁKAMI.
(utrzymuję kontakty z tymi na kim mi zależy).
A w sobotę z moją przyjaciółką Jesionkiem na sparing Wisły do BB:)
3majcie się.

czwartek, 5 listopada 2009

Blasphemy.

W tym tygodniu towarzyszyła mi ciągle ta piosenka:

Cinema Bizarre "Blasphemy"


Od wtorku jakimś sposobem zgubiłam dobry humor.
Ciągle się o coś wkurzałam itp.
Kiedy wracałam z pracy we wtorek zadzwonił szymek, że w srode o 12 mam być pod Wislą bo mam pozwolenie na wejscie na budowę.
Dostałam seksowną kamizelkę i kask i ruszyłam z nim i panem kierownikiem na budowę.
Moją fotorelację wkleje wam jutro ponieważ dopiero jutro jest publikacja.
Zmachałam się spacerowaniem po budowie i postanowiłam powagarować z wykładów;)
Wieczorem dowiedziałam się, że T zapomniał mi wysłać wniosku o akredytacje.
Wnioski przyjmowane były do 4 listopada DO 14.00 a była wtedy 21.
Ale i tak dostałam akre. Gdybym sama to załatwiała pewnie miała bym z tym problem..a tutaj..czary mary. Wystarczył telefon T i akra jest.
Szkoda ze innym robią zarąbiste problemy.

Dziś za to wstałam późno, ale dlatego, że konferencja prasowa zaczęła się dopiero o 15. Uroczo.Ja już byłam ok 14:30. Ponieważ czeka nas mecz z Legią na konfe przybyło dużo dziennikarzy.
Wcześniej zagadałam do Adriana (rzecznika prasowego), o potrzebne mi numery kontaktowe do wywiadu oczywiście ich nie dostałam co mnie nieźle wkurzyło.
Więc siedziałam sobie i czytałam demoty bo już wcześniej przygotowałam 'wstęp konferencyjny'.
Siedze sobie, a tu nagle słyszę "ooo blondyna".
Podnoszę wzrok i widzę oczywiście Patryka Małeckiego wszyscy wzrok na nas.
A Patryk staje koło mnie i zaczyna nawijać. Najbardziej rozwalił mnie tekst.
patryk: co znowu piszesz?
ja: o Tobie
patryk: o mnie?
ja: no..umówimy się na wywiadzik to będzie jeszcze więcej o czym.
patryk: tak na wywiad u mnie w domu
Ja w śmiech..patrze a tutaj wszyscy podsłuchują.
Adrian szturchnął Patryka bo jakiś dziennikarz czekał na niego z wywiadem.
Mały poszedł.
Wracając standardowo się zaczaił i mnie przestraszył.
Ale ucieszył się faktem, że jutro ja i Jesion bd na meczu:D

Strasznie lubię tego chłopaka;D
I tak jak jedna z osób mnie zapytała co lub kto jest dla mnie najważniejszy moja odpowiedz jest prosta: WISŁA KRAKÓW.

Skoki też są dla mnie bardzo ważne tak samo jak F1 i inne sporty.
Ale Wisła to miłość.
Jutro na mecz.
Wisła wygra.
Miłego weekendu:)

poniedziałek, 2 listopada 2009

Aloha!
Po długim wolnym każdemu jak i mnie nie chce się nic.
Oprócz tego ta myśl, że idzie zima.
Lubię zimę, ale kiedy robi się ciemno i nie ma śniegu to jakoś mnie pesymizm łapię.


Na foto ja i mój najukochańszy Rzym.
Mrr.. kiedyś tam się przeprowadzę.
Póki co pozostaje mi Kraków- jedyne miasto w Polsce jakie mnie nie „obrzydza”.
A wy macie jakieś swoje ukochane miasta?

Dziś wreszcie znalazłam jakiś porządny apartament w Zakopanem dla mnie i dziewczyn.
Co prawda nie ma on gniazdek Wi-Fi i to nie jest fajne, ale wezmę przenośnego neta i luz.
Jedyną wada jest to, że apartament jest piętrowy co za tym idzie znajdują się w nim schody..
Niebezpieczne dla osób z mojego otoczenia po alkoholu.
Trzeba będzie się zgłosić po barierkę taką jak dla niemowlaków x)
Ale za to znajdują się w nim dwa pokoje, salon, kuchnia i jadalnia.
Takie coś podobnego co miałyśmy w Wiśle. Tylko tam był 5***** ten ma 3,5.
Cena standard 200-300 zł za dobę.


Musze zacząć pisać moje prace zaliczeniowe bo nie zdążę.

W czwartek za to mam mieć załatwione pozwolenie na wejście na budowę stadionu Wisły Kraków. Później prawdopodobnie pójdę na trening chłopaków.
W piątek mecz z Legią. Akra już wysłana.

Przypominam moim, że jutro mam imieniny i jestem żądna życzeń:P

Zdjęcia dla Kate bo prosiła, a sama nie wiem na kiedy skończą mi robić serwis.









Trzymajcie się.

wtorek, 27 października 2009

Fuck U very very much!

Pisałam już dzis notkę, ale tym razem pewne osoby "przegięł pałę".
1. Droga Misiu. Daj sobie wreszcie spokój z analizowaniem mojego życia i próbowaniem mieszać miedzy mną a moimi przyjaciółmi.
Zrozum dziecko, że każdy ode mnie ma Twoje maile kompletnie w dupie.
Ja również mam Twoją osobę w tym miejscu więc wyluzuj.
Nie wiem może zacznij dziergać lub coś w tym stylu i przestań żyć życiem innych.
2. Muminek/migotka dzieciaku.. błagam.. spójrz za siebie. Nie tylko mnie denerwujesz.. jest tyle osób, które w sposób dyskretny ale i "głośno" prosiły Cię o spokój.
3. ALE SPRAWA NAJWAŻNIEJSZA.

Nie wiem kto to zrobił. Nie wiem po co ani dlaczego.
Jeśli myślicie, że udało wam się ośmieszyć osobę Marceliny to jesteście w błędzie.
Ona ma to kompletnie gdzieś.
Ja publikuje to kłamstwo z dwóch powodów.
Pierwszy: Po to by to oszustwo wyszło na jaw
Drugi: Dla ciekawości wysłałam maila o podanie numeru identyfikcyjnego (w koncu ktoś wkleił foto Marceliny bez jej zgody PrtSc został zrobiony).

Życzę wam abyście wreszcie zaczęli żyć własnym życiem.

My Obsession

Jesteś moją obsesją
Moim fetyszem, moją religią
Moim zamętem, moją obsesją
Jedynym czego chcę dzisiejszej nocy
Jesteś mą obsesją
Pytanie i wniosek
Jesteś, jesteś, jesteś
Moim fetyszem, jesteś Ty





Cinema Bizarre - My Obsession

I pomimo tego, że ma już kogoś...cóż..nie ma wagonu, którego nie da się odczepić.


Czwartek był niewątpliwie moim najlepszym dniem jaki w ostatnich tygodniach mi się przytrafił.
SKWK organizowało spotkanie z piłkarzami.
Ja byłam dużo wcześniej bo musiałam sobie "zająć" gniazdko, żeby podłączyć laptopa, a restauracja posiada całe dwa:D
Po 40 minutach dołączył do mnie Jesion, parę chwil później wszystko się zaczęło.
Dokładny "formalny" opis jest dostępny jako jeden z tekstów redakcji.
Na samym początku spotkania Jesion (bo miała bliżej) położyła mój dyktafon na stole.
Pech chciał, ze koło Patryka Małeckiego, który po zauważeniu go po 2 minutach zaczął się nim bawić.
Jesion chcąc ratować sytuacje:

Jesion: Zostaw ten dyktafon.
Patryk: Co?
Jesion: Zostaw ten dyktafon...
Patryk: Ale ja go wyłączyłem.


Bardzo mnie tym faktem wkurzył.
Za to musiał mi później udzielić wywiadu.
Kiedy już wszystkie kochaniutkie faneczki opuściły lokal, ja dodałam newsa na stronę postanowiłam z Jesionem napić się piwa i dopiero iść.
Siedzimy sobie obgadując panów z Wisły kiedy za moimi plecami wyłania się Pan Małecki i podbija do naszego stolika.
Patrząc na mojego laptopa stwierdza:"daj mi nasza klasę muszę sobie dupy obczaić"
Myślałam, że walne x)
Posiedział z nami godzinkę. Umówiliśmy się ze wpadniemy na trening i poszłyśmy.


W piątek cały dzień spędziłam w pracy.
Sobota miała być i była pod mottem "Dance Party".
Dziewczyny (Jesion, Socze, Zawadka), wpadły po mnie kiedy skończyłam pracę i na miasto:)
Po wstępnym zebraniu ulotek z ofertami tanich drinków, i przejściu rynku, wylądowałyśmy na ul Szewskiej w klubie Rewolucja.
Popiłyśmy i potańczyłyśmy do ok 1.





Ja chcąc zahaczyć o Carpe Diem wzięłam dziewczyny i wbijamy.
Po zakupie piwa usłyszałam kawałek na jaki czekałam całą noc: MJ-Billy Jean.
Później jeszcze Black or White i Smooth Criminal.
Dzeiwczyny odwiozły mnie autobusem na prokocim gdzie miał czekać mój brat.
Ranek nie był fajny.

Dwa przesłania:
1. Jak przeczytałam w mailu do mnie.
Owszem jesteśmy z Jesionem faneczkami (buhaha) Patryka Małeckiego.
Ale..jest jedna uwaga. My się z nim znamy.. osobiście.
2. Nie piszcie maili do moich znajomych (zazwyczaj z anonima) o tym, że: kogoś obgaduje, mam gdzieś, jestem straszna itp.
Ich to tylko śmieszy, a maile jakie wy im posyłacie wszystkie są mnie przekazywane.
Więc po co wam to?

Pozdrawiam.

Broziu:


Patryk<3

wtorek, 20 października 2009

Nie wyrabiam długopisem.

Motto moich studiów "nie wyrabiam długopisem".
Myślę, że kiedy skończę tą szkołę pisanie notatek w tempie kosmicznym będzie dla mnie banałem.

Wszystkiego najtrzeźwiejszego dla mojej Socze vel Krocze z okazji 18nastych urodzin!
Mało złości, trzeźwości i mega przyjemności ( z życia rzecz jasna:P).


O innych opcjach zamilczę bo w Wiśle „upojną” noc spędziłam tylko z Jesionem :P

Z wielką przyjemnością pragnę wszystkich zainteresowanych Wisłą Kraków zaprosić na spotkanie piłkarzy i sztabu szkoleniowego we czwartek o godzinie 18 do restauracji
„U Wiślaków”.
Jest to jedna z niewielu okazji, aby spotkać swojego ulubieńca zamienić z nim parę słów, zrobić wspólne zdjęcie, zdobyć autograf.


Ja sama żyję już czwartkiem ze znanego powodu. Mam co prawda narzuconą przez naczelnego ilości wywiadów i wypowiedzi, ale mam zamiar również z Jesionem się jak zawsze czegoś dowiedzieć.

W odpowiedzi na maila z pytaniami o moją szkołę (bo też bierzecie ją pod uwagę).
Porównywanie jej z innymi uczelniami zostawię wam samym ponieważ wzbudza to w innych zbyt wiele emocji. O samej szkole nie mogę napisać „źle”, ponieważ przedmioty jakie są obowiązkowe na pewno dobrze przygotowują do późniejszej roli: dziennikarza, rzecznika prasowego. Wykładowcy (w moim przypadku) są świetni.. pomińmy profesora od historii.
Niewątpliwie u mnie dużym plusem jest ilość osób na roku (27). Taka mała grupa jest zgrana i nie mamy problemów z komunikacją i zbieraniem się na różnego rodzaju zajęcia dodatkowe. Z tego co wiem na zaocznych jest ponad 100 osób i mają większe problemy.
Sama uczelnia nie ma jakiejś rewelacyjnej infrastruktury, ale jak dla mnie nie ma się do czego przyczepić. Ewidentnym problemem są panie z dziekanatu, ale to problem wszystkich uczelni w Polsce.
Tak naprawdę jak napisała to kiedyś Vicky, ważniejsze są praktyki i doświadczenie.
Uczelnia tylko ma nam pomóc w realizacji samych siebie.

Co do panny „spódniczka”. Hm.. nie chcę się wypowiadać na temat tej dziewczynki bo znowu obudzą się tabuny obrońców. Radzę poczytać sobie co to dziecko wypisuje na swoim face. Ale mimo wszystko dziękuję jej „serdecznym” przyjaciółką za przesyłanie mi tych „wypocin” mam się z czego śmiać.

środa, 14 października 2009

Sroda

Mamy atak zimy.
Dla wszystkich wkurzonych przez spózniajace sie autobusy, przemoczone buty czy atak grypy:)

http://www.joemonster.org/filmy/13525/Czy_te_oczy_moga_klamac_

niedziela, 11 października 2009

Bollocks/Pieprzenie.

Dzisiejszej notki radze nie oceniać jako dziennikarskich wywodów bo w takie jej nie zaopatrzę.
Dzis tylko moje osobiste odczucia czy zasady.

Wczoraj dowiedziałam się od Angeliki dlaczego panna Małgorzata mnie nie lubi i ciągle „podstawia mi nogę w pracy”.
Cytuję jej powód: „nie akceptuje jej zasad jakimi posługuje się w swoim życiu”.
Mam takie skromne pytanie czy moje zasady jakie stosuje w swoim życiu POZA pracą mogą kogoś obchodzić? Przecież praca to praca tam liczy się to czy wykonuje swoje obowiązki i to z tego powinnam być rozliczana i oceniana a nie z tego co robie kiedy odbijam swoją karte pracowniczą „na out”.

Panna Małgorzata chyba zbyt bardzo interesuje się nie swoim zyciem skoro takie wyciąga wnioski.

Wtykanie nosa w nie swoje sprawy.
Publiczne pranie brudów.
Zanim ocenisz moją osobę sprawdź swoje życie czy aby na pewno to co zarzucasz mnie nie dotyczy też Ciebie.
Łatwo jest dawać „dobre rady” innym.
Odwróć się i zobacz jakie ty „skurwysyństwa” masz na swoim koncie.

„Ja idę za nimi, a oni za mną
Wiesz jak się to nazywa?
To lojalność!”

A teraz porozmawiajmy o przyjaźni.
Dużo można usłyszeć akcji gdzie „przyjaciółka przyjaciółce tyłek obrabia”.
Gdzie przyjaciel przyjaciela „zdradza” przed „wrogiem”.
Powiem wam szczerze, nie potrafię się z tym pogodzić.
Nie potrafię zrozumieć takich zachowań.
Nie jestem ideałem wiem to doskonale. Ale są rzeczy jakich się brzydzę i jakich bym nigdy, ale to nigdy nie zrobiła.
Jeśli mi nie wierzycie (chodzą o mnie głupie plotki) zapytajcie moich PRAWDZIWYCH przyjaciół z którymi znam się już parę pięknych lat, ale i tych których znam nie długo.
Zapytajcie czy kiedykolwiek stanęłam do nich plecami.
Dla mnie słowo LOJALNOŚĆ znaczy ogromnie dużo.
Być może dlatego, że wpajało mi je moje środowisko od „małego”.
Tak naprawdę możesz być największym „skurwysynem” ale jeśli jesteś lojalny wobec swoich przyjaciół ..ba wobec swoich znajomych nie jesteś zerem.

Zakończę moimi ukochanymi słowami Toma.
„Banda pojebów udająca byle kogo”.

piątek, 9 października 2009

Weekend.

Edycja dnia: 10.10.2009 godz.16:07
Autor tego bloga przypomina.
1. Zdania, przemyślenia jakie pojawiają się w moich postach, komentarzach są moimi własnymi. Z tego co wiem to Polska jest wolnym krajem i każdy obywatel może posiadać swoje zdanie na różnego rodzaju tematy.
3.Nie dodaje komentarzy, które bezpośrednio (lub pośrednio) mnie obrażają.
Nikt nie dał wam do tego prawa ani przyzwolenia.
Kulturalną krytykę jak widać przyjmuję, ale „chamstwo” nie.
3. Nikogo nie zmuszam do czytania mojego bloga. Jeśli nie zgadasz się z tym co tutaj piszę po prostu opuść tą stronę.

Nareszcie chwilka swobody.
Rafał „zabił” mnie dzisiaj w pracy swoim boskim tekstem o Karolinie.
„No i mówię jej, że to fakt ona sama sobie nie da rady. Ale to jest jej wina, że nie daje
się samcom pokryć”.

Jadąc dziś do pracy spóźnionym pociągiem czytałam jak zawsze Przegląd Sportowy.
Nie mam szacunku do tej gazety od czasów „wpadki” z trenerem Skorżą.
(Nadinterpretacja słów i sfałszowanie). Mam jednak jakieś przyzwyczajenie by do nich zaglądać.
Znalazłam „dziwny” wywiad z Pawłem Brożkiem. „Dziwny” ponieważ na tyle ile zdołałam przez parę lat poznać Pawła nigdy nie spotkałam się z taką „krytyką” w jego słowach.
Komentuje on nawet dziennikarzy zarzucając im „wypowiedzi na temat meczu którego nawet nie oglądali”.
Ok. zdarzają się i takie przypadki, ale naprawdę rzadko.
Dlatego ten wywiad ja traktuje z lekkim pobłażaniem.

Z innych już gazet oraz serwisów internetowych można wyczytać spekulacje na temat „partnera” dla Kubicy (wiadomo już, że ma roczny kontrakt z Renault).
Wśród wymienionych pojawia się mój ulubieniec Heikki Kovalainen.
Dla mnie powrót Kovalainena do Renault byłby wielką pociechą, ponieważ to w tym klubie „rozwinął skrzydła” i był szanowany.
I co najważniejsze „zaliczył” swoje pierwsze zwycięstwo w wyścigu.

czwartek, 8 października 2009

Bez Ciebie znikam.

Uf….
Pierwszy tydzień studiów mam już za sobą.
Nie było aż tak źle jak myślałam.
Jedynym profesorem z jakim będę mieć problem to koleś od historii.
Facet po pierwsze nienawidzi lasek a po drugie uważa, że my NIC nie wiemy o historii.
Już na pierwszym wykładzie udowodniłam mu, że się myli wymieniając wiele ważnych dat o jakie pytał i tylko ja je znałam.
Oczywiście olał to kompletnie.

Spośród 8 prac zadanych na dzień dzisiejszy jedna zabija we mnie wolę życia.
„Analiza logiczna tekstu filozoficznego”. Brzmi cudownie nie?

Wczoraj po wykładach miałam wreszcie chwileczkę dla siebie.
Od razu zabrałam się za przeczytanie nie legalnej książki jaką jest „Mein Kampf”- autorstwa znanego.
Książka może rozczarować, ale nie chcę nikomu kto jej nie czytał psuć nuty tajemnicy jaką owa lektura jest owiana.

Od nie pamiętnych czasów mam wreszcie weekend wolny.
Moje plany to głównie rozpoczęcie pisania prac oraz mycie samochodu.


Cantoro by by.
Wybacz Jesion, ale mam o nim złe zdanie:P <3
Cieszy mnie jednak fakt coraz częstszych treningów Graguły.

Ja również zarezerwowałam już bilety na „This is it”.
Wybieracie się?:)

czwartek, 1 października 2009

„Mały” do czerwca 2014

Patryk Małecki podpisał nowy kontrakt z Wisłą Kraków. Umowa obowiązywać będzie do czerwca 2014 roku.

Do tej pory „Mały” zagrał w 79 meczach pierwszej drużyny Wisły. Jedyną przerwę w występach w krakowskiej drużynie zaliczył wiosną 2008 roku, kiedy był wypożyczony do Zagłębia Sosnowiec


Małecki nową umowę podpisał przed czwartkowym treningiem. Tym samym przedłużona została poprzednia umowa Patryka, która obowiązywać miała do 2011 roku.
wisla.krakow.pl

To jest świetna wiadomość dnia.
Nie ukrywam, że "małego" uwielbiam jako piłkarza i prywatnie.

Dziś dostałam harmonogram zajęć i jestem nim załamana.
Za to patrząc na grafik na październik (praca) jestem bardzo zadowolona.
10 i 11 mam wole więc zapewne z moją Dodo wybierzemy się poszaleć:)

"Po śmierci Patricka Swayze, który przez dwa lata zmagał się ze śmiertelną chorobą do mediów przedostają się zapiski aktora. Gwiazdor filmu Dirty Dancing przez cały okres chemioterapii i naświetlań prowadził
dziennik, w którym zapisywał swoje przemyślenia. Swayze chciał, aby po jego odejściu zapiski zostały opublikowane. Część z nich trafi do książki, która już niebawem znajdzie się w księgarniach. Pozostałe będzie można przeczytać na stronie internetowej
, która właśnie powstaje.

Słabnący Swayze, który spodziewał się, że niewiele zostało mu dni radości w otoczeniu rodziny, wyznał, że chciał odejść z czystym sumieniem. Aktor skontaktował się z osobami, które w ciągu swojego życia zranił i przeprosił za swoje błędy. Przyznał także, że uważa swoje życie
za bardzo udane i żałuje tylko, że nigdy nie został ojcem. Przez długie lata para próbowała dochować się dzieci, ale żona aktora Lisa nigdy nie zaszła w ciążę.

Bardzo chciałem zostać ojcem. Pragnąłem mieć dzieci z kobietą, którą kochałem nad życie. Marzyłem, że zostanę idealnym tatą, który uczyni życie malucha doskonałym
– pisał Swayze w The Time Of My Life. Za każdym razem, gdy kolejna próba kończyła się klęską, byłem załamany. Ale się nie poddawaliśmy. Gdy się dowiedziałem, że mam raka, moją pierwsza reakcją był smutek, że nigdy nie doczekam się syna i córki. To jedyna rzecz, jakiej żałuję".

Zawsze był dla mnie wielki.

sobota, 26 września 2009

Rock You Like a Hurricane


"Nie trzeba być pierwszym a przynajmniej nie zawsze,
liczy się wiara teraz tak na to patrzę.
Liczy się siła której nigdy nic nie zatrze
Ojczyzna w sercu zresztą była tam od zawsze.
Nie trzeba być pierwszym mam nadzieję że to jasne.
Nalezy walczyć o tę walkę chodzi właśnie,
szacunek dla tych którzy poświęcają życie dla swoich marzeń,
oni od dawna są na szczycie!"



Po całym tygodniu pracy mam chwilkę dla siebie.
Cały tydzień byłam chora, dziś skończyłam antybiotyk.
Wczoraj zebranie redakcji.
Pierwsze od czerwca na jakie udało mi się dotrzeć heh:)

Byłam na uczelni i nie dostałam rozkładu zajęć.
To mnie lekko zirytowało bo niestety muszę sobie ustawić grafik w pracy tak, żebym nie miała problemów z uczelnią.
Gr..
Październik będzie dla mnie najtrudniejszym miesiącem potem jakoś się już ułoży.
No nic nie będę marudzić.
Zasnełam zanim wybiła 21.
Ok. 23 obudziła mnie Aga telefonem cytuję: "że jak to jest że jest impreza że Cie nie ma i się kurfa ubieraj".
Wtedy spojrzałam na zegarek..miałam zadzwonić do Majdana o 21.
Przepadło. Cała "speluna" przybyła po moją osobę.
Skończyło się na tym, że dotarliśmy tylko na Kurdwanów.
Reszta jest milczeniem jakiego mi ostatnio trzeba.

poniedziałek, 21 września 2009

„Czeszki” tak mają.

Dziś znalazłam wolną chwilkę, żeby coś tutaj napisać.
Od wypadu do Wisły mam full grafik więc dokładnie nie mam na nic czasu.
Po pierwsze sprawa może już przedawniona, ale jak widzę po komentarzach nadal w pewnym stopniu „na topie” czyli wywiad z „heja norge”.
Naprawdę szczerze wzruszyło mnie wiele osób swoją dobrodusznością.
Chciała bym jednak zwrócić uwagę na jeden aspekt.
Kiedy ową pannę w jakiś sposób się „ośmiesza” (choć ona sama świetnie to robi na żywo) nagle pojawia się setka osób broniących ją jak lwy.
Kiedy jednak jedna z dziewcząt zostaje nazwana „dziwką” choć z tym „zawodem” nie ma nic wspólnego i jej jedynym „problemem” jest fakt, że jest moja friend nikt nie zaprzecza.


Cóż widać bezstronność.


Nie mam, nie miałam i nie będę mieć żadnej grupy.
Ogólnie śmiesznie to brzmi.
Ale spoko wiem, że wiecie więcej.
I niestety muszę otwarcie przyznać, że z Kasją znam się już od wielu lat.
Najstraszniejsze jest to, że ona mnie lubi.
Kasju jak Ty to robisz?=)


„Czeszki” tak mają.
Dziecko zabiłaś mnie tym tekstem jak i całą dyskusją.
Ubolewam.

Na foty z Wisły niestety trzeba czekać.
Są problemy z wgrywaniem czegokolwiek.
Napisałam już chyba 20 maili do admina.
"Prace w toku".



Wczoraj Wisła zremisowała.
Jest to dla mnie jedna z najgorszych informacji.
Pomimo, że nadal prowadzi w tabeli widać po grze, że nie jest najlepiej w drużynie.
Długo jeszcze panie trenerze będziemy to ukrywać?




"W czarnej asyście koronek
Pewnym krokiem ruszyła w jego stronę
Nad nimi chłodny wentylatora szmer
Na ustach szminka w kolorze bloody girl
W pokoju tylko ona i on
Zapach burbonu i nagły z nieba grom
Nawet przez chwilę nie zadrżała jej dłoń
Sześć milimetrów przeszyło jego skroń
Przeszyło jego skroń"

wtorek, 15 września 2009

She's Like The Wind


Patrick był rzadką i piękną kombinacją surowej męskości oraz niesamowitego wdzięku. Był prawdziwym kowbojem o czułym sercu (...)

# The Beast (2009) - Charles Barker
# Wszystko zostaje w rodzinie (2005)
# Dirty Dancing 2 (2004) - instruktor tańca Johnny Castle
# 11:14 (2003) - Frank
# Ostatni taniec (2003) - Travis MacPhearson
# Donnie Darko (2001)
# Green Dragon (2001) - Gunnery Sergeant Jim Lance
# Forever Lulu. Pierwsza miłość nie rdzewieje (2000) - Ben Clifton
# Wakin` Up In Reno (2000)
# Winddrinker, The (2000)
# Without a Word (1999)
# Hollywood Squares (1998) - siebie (TV)
# Letters from a Killer (1998) - Race Darnell
# Black Dog (1998) - Jack Crews
# Three Wishes (1995) - Jack McCloud
# Tall Tale (1995) - Pecos Bill
# To Wong Foo, Thanks for Everything, Julie Newmar (1995) - Vida Boheme
# To Wong Foo, Thanks for Everything! Julie Newmar (1995)
# Father Hood (1993) - Jack Charles
# Miasto radości (1992) - Max Lowe
# Na fali (1991) - Bodhi
# Memories of M*A*S*H (1991) - (archiwum) (TV)
# Uwierz w ducha (1990) - Sam Wheat
# Prawo krwi (1989)
# Road House (1989) - Dalton
# Tiger Warsaw (1988) - Tiger Chuck Warsaw
# Wirujący sex (1987) - Johnny Castle
# Steel Dawn (1987) - Nomad
# Północ - południe II (1986) - Orry Main (TV)
# Youngblood (1986) - Derek Sutton
# Północ - południe (1985) - Orry Main (TV)
# Czerwony świt (1984) - Jed Eckert
# Off Sides (1984)
# Grandview, U.S.A. (1984) - Ernie
# Outsiders, The (1983) - Darrel Curtis
# Renegades (1983) - Bandit (TV)
# Uncommon Valor (1983) - Scott
# Return of the Rebels (1981) - K.C. Barnes (TV)
# Comeback Kid, The (1980)
# Skatetown, U.S.A. (1979) - Ace
Był moim ukochanym aktorem :(

poniedziałek, 14 września 2009

After Wisła

Ahoj=) Dziś z wielkim żalem wróciłam z Wisły.
W porównaniu do zakopojebanego w Wiśle podobało mi się mega.
Jak już pisałam, zaczynając od naszego wielkiego apartamentu na party kończąc.
Jeśli chodzi o czwartek to już pisałam wcześniej. W piątek z girls poszłyśmy odebrać akredytacje (nie obyło się bez awantury) później na miasto coś zjeść i zaczęłyśmy się powoli zbierać na skocznię.
Komunikacja miejska w tym mieście prawie nie istnieje, ale dałyśmy sobie radę.
Przygotowanie przez organizatorów całego konkursu …nie istniało.
Nikt nic nie wiedział.



Po treningach z całą resztą poszliśmy do klubu w hotelu Gołębiewski.
Sobota była nice. Cały czas zbierało się na deszcz, ale wytrzymało bez niego x)
Ponieważ my mamy zawsze dużo szczęścia więc spotkaliśmy cały zespół Feel w biurze prasowym. Ale o tej wpadce już chyba wszyscy wiedzą x)




Cały koncert czekałam tylko na jedną song (wiadomo jaką x).
Po koncercie udaliśmy się do Alcatraz Pub na urodzinowe piwo. Posiedzieliśmy chwilkę i następnie do Gołębia.



Niedzielny poranek był moim najgorszym.
Mój kac dokładnie mnie zabił co widać było po mojej minie na skoczni.
Zaraz po konkursie poszłam spać i dopiero po paru godzinach snu byłam „żywa”.
Ok. 23 skończyłyśmy się pakować i to co zwykle czyli Gołąb.

Opis jest krótki bo wy i tak wiecie więcej niż ja sama.
Zdjęcia na skischanze postaram się wrzucić jak najszybciej.
Póki co idę..hmm jak to było? A wiem..schudnąć.
Coz… wasze uwagi to „nie mój problem”.



czwartek, 10 września 2009

Wisła Day 1.

Po długiej i męczącej podróży dotarłyśmy we trzy do pięknej Wisły.
Zadupie i zadupie.
Nasz apartament to jedyna fajna rzecz w tym dziwnym mieście.
Więcej jutro. Dziś tylko pizza i chlanie na wielkim tarasie widokowym.
Cisza tu panuje straszna, nie ma tu kibiców i tego całego Shitu x)
Laski nie stoją pod hotelem i nie rzucają się na biegających skoczków.(Thomas Lobben) czyżby żadna nie chciała ich zaliczyć???
Na miłe powitanie..w lodziarni.. spotkałyśmy uśmiechniętych francuskich skoczków..z Nicolasem Mayer'em na czele..uu sorry gays nie my dla was x)

Żałujcie, że was tu nie ma i nie będzie.
SEE YA.




środa, 9 września 2009

Podejście kibicowskie z nim umrę.

"Film ukazuje realia kibicowskie, pokazuje świat narkotyków i "ustawek", które tak naprawdę nie maja nic wspólnego z prawdziwym zamiłowaniem do sportu. Po obejrzeniu filmu można dojść do wniosku że reżyser w przeszłości tez kiedyś był takim "fanatykiem"

Jedno zdanie o jakie jest ciągle wojna: "nie maja nic wspólnego z prawdziwym zamiłowaniem do sportu".

Mają i to dużo.

Po pierwsze REALIA KIBICOWSKIE to NIE tylko narkotyki, ustawki i chlanie.
' Nie trzeba być chyba wielkim filozofem by stwierdzić, że przeciętnego Kowalskiego w dzienniku telewizyjnym materiał filmowy o najwierniejszych kibicach reprezentacji jeżdżących za nią po kilka tysięcy kilometrów nie zainteresuje tak bardzo jak kolejna historia o barbarzyńcach z Cracovii, pseudokibicach z Legii, którzy właśnie się awanturowali z policją czy też o historyjce z osiedla, gdzie jakiś 14-latek (ponoć tez kibic) pobił swojego kolegę w szkole za to, że ten nosił wrogie barwy'.

Nikogo nie interesuje: honor, odwaga i poświęcenie tych ludzi.

Narkotyki i alkohol? nie trzeba komentować.

A przemoc? Dziś przemoc jest wszędzie tylko łatwo pokazać palcem na kogoś innego niż obrócić się za siebie i spojrzeć ile przemocy jest w moim własnym życiu.

Ultrasi to najbardziej fanatyczni kibice danego klubu gotowi na największe poświęcenia. Dla nich liczy się praktycznie wszystko, co jest związane z ich ukochanym zespołem. Począwszy od strony sportowej na kibicowskiej kończąc. Angażują się w organizację dopingu (szale, koszulki, flagi, oprawa-race itd.), wyjazdy, a również nierzadko walczą za swój klub. Dla nich jednak walka stanowi jedynie jeden z elementów kibicowskiego życia. Nie jest ona głównym celem (ona jest, ale tak jakby gdzieś z boku). Jadąc na mecz mogą gdzieś po drodze "podymić", ale muszą dotrzeć na miejsce bez względu na przeciwności, aby swoją obecnością czy dopingiem pomóc ukochanej drużynie. Ultrasi dążą do tego, aby być najlepszymi w każdym elemencie kibicowskiego rzemiosła. Wydaje się, że dobrym przykładem ultrasów, (choć oczywiście nie jedynym) są tzw. "starzy", którzy niejednokrotnie mają na swoim koncie po 100 lub więcej wyjazdów. Kibicowanie i wszystko, co jest z tym związane jest ich życiem. Ultrasi żyją swoim klubem

"BO TO MY TWORZYMY HISTORIE ZA POMOCĄ GARDEŁ"



Wybaczcie ale musiałam napisać zdanie na ten temat bo wkurzają mnie pojawiające sie ostatnio anty kibicowskie nagonki.
Już jutro Wisła. Dzis zrobiłam zakupy, umyłam samochod i zaraz lece do pisania zaległych artykulow.

See Ya in Wisła.

niedziela, 6 września 2009

Angel to you, devil to me.

Nie piszę bo niestety nie mam na to czasu.
Teraz właśnie wróciłam z pracy i zakończyłam "maraton".
Jutro czeka mnie kolejna wizyta u lekarza bo niestety moja angina ma się dobrze.
Poźniej prawodopodobnie na chwilke wpadne do biura albo i nie.

Ostatecznie do Jaworzna nie jadę, powody znaja zainteresowani.
Dziś myślałam nad Wisłą i doszłam do wniosku z Zawadką ze bierzemy
dużo ciepłych rzeczy. Nie tak jak na Zako.
Apartamenty mamy od 15 ale i tak wczesniej jak na 14 w Wisle nie bedziemy.


W zasadzie nie mam wam o czym pisać bo ostatnio
tylko pracuje i śpie.

Niestety do dzis nie udało mi się dowiedzieć kim jest
"Kevin L". Byc moze dear anonimie chodzilo Ci o panna "V"
ale niestety nie trafiłas.

Joey napisał że wybiera się do Europy.
A mnie to nie ruszyło....
Chyba juz mi przeszło.

Grunt że Brożek miał wczoraj asyste!
Jedyna dobra info.
Reszta to milczenie.

Baju.



A na foto nasza czworka ze szkoly sredniej:)

sobota, 29 sierpnia 2009

Wisła Kraków Vs Jagiellonia Białystok

Witajcie!
Dopiero teraz skończyłam pisać artykuł dla Wisły Kraków z dzisiejszego meczu.
Ogólnie wstałam o 9 rano. O 11 przyjechał po mnie mój brat (bo mu pozyczyłam samochod) wpakowałam plecak i zabraliśmy się po resztę osób. Samochod zostawiliśmy na parkingu PKP a sami zeszliśmy na peron bo na mecz jechaliśmy razem z kibicami „pociągiem specjalnym”.

Ja jak już kiedys pisałam kocham kibicow bo to są dla mnie ludzie z zasadami a nie jakies tałatajstwo jak twierdza inni. Pomijając fakt ze dla mnie samej Wisła Kraków to całe zycie bo od kiedy pamiętam zawsze byłam na meczu.
Next..
Pomijając fakt „ciezkej” podrozy gdzie alkohol lał się korytarzem (ja sama nie pilam bo raz bylam w pracy a dwa mialam prowadzic samochod wracając do domku).
Z podrozy napisze jeden tekst Mario bo ten człowiek mnie rozwala.
„Znacie Robinsona Cruzoe. To jest jego potomek (tu wskazuje na pana M) zrobiony on został z bambusem”.
Kto nie kapuje ma pecha.

Po 2 h dotarliśmy do Sosnowca. Ja poleciałam szybko odebrac akre i tu zaczely się schody.
„w związku z tym ze TV wziela sobie 15 akr my musieliśmy ograniczyc –foto- i dostaje pani prasowa”. Moja mina nieziemska. Zaczelam się drzec ze teraz to chyba ona bd robila te cholerne zdjęcia bo ja bez foto nie mam prawa stac na murawie no ale coz.. stwierdziłam pieprzcie się i chciałam wejsc na strefe prasowa a tutaj UWAGA pani mi kaze otwierac plecak!!!

Moja mina po raz kolejny zabija.. zaczelam wrzeszczec ze to jest jakis pojebalizm żeby dziennikarzowi kazac pokazywac co ma w plecaku. Ludzie ja widnieje na listach i w spisie dziennikarzy moje dane personale sa do łatwo dostepne dla klubu ba ja jestem z klubu organizatorow.
Babka spalila bura nie spojrzała do plecaka którym w nia rzuciłam i bez slowa mnie przepuściła. Pierwsza rzecza jaka zrobiłam była oczywiście skarga do prezesa. Zostalam przeproszona. Bez kitu co oni za wies w tym sosnowcu robia (z calym szacunkiem dla Zawadki:*).

Pomiajac fakt (przepraszam Zawadko:P) ale ten caly stadion ludowy to jakis pic jest a nie stadion:P nawet biura prasowego tam nie ma:P

Mecz ogolnie bez komentarza. Niby kolejne zwyciestwo ale druga polowa to było meczenie pilki a nie gra. Zero dobrych akcji i na domiar tego samoboj. Ludzie trzymacie mnie.

No nic jest już dobrze po polnocy a ja rano musze wstac.


PS. Dodaje fote akredytacji zeby byla jasnosc ze ja na serio jako dziennikarz jezdze.